Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wspomniałem ci o tem, odparł, aby cię uprzedzić, że mógłbyś je pijać rano i kiedy ci się spodoba, nie łamiąc postu; a to zawsze krzepi. Oto masz orzeczenie w tej sprawie, w tem samem miejscu nr. 75: Czy można, nie łamiąc postu, pić wino o której godzinie się zechce, i nawet w wielkiej ilości? Można, i nawet hipokras[1]. Nie pamiętałem tego hipokrasu, rzekł: muszę go zanotować sobie w moim spisie.
— To bardzo godny człowiek, rzekłem, ten Eskobar.
— Wszyscy go lubią, rzekł Ojciec. Stawia tak piękne zagadnienia. O, spojrz, w tem samem miejscu, nr. 38: Jeśli ktoś nie jest pewien czy ma dwadzieścia jeden lat, czy jest obowiązany pościć? Nie. A jeżeli skończę dwadzieścia jeden lat tej nocy, o godzinie pierwszej z rana, a jutro jest post, czy będę obowiązany pościć jutro? Nie. Mógłbyś bowiem od północy do pierwszej, jeść tyle ile ci się spodoba, jako że nie masz jeszcze dwudziestu jeden lat: tak więc, mając prawo złamania postu, nie jesteś doń obowiązany.
— O, jakie to ucieszne! rzekłem.
— Nie można się oderwać, odparł: dnie i noce spędzam na czytaniu Eskobara; to moje jedyne zajęcie.

Dobry Ojciec, widząc iż znajduję przyjemność w tej lekturze, nie posiadał się z ukotentowania; zaczem ciągnął dalej:

  1. Słodkie wino z korzeniami.