Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 17 —

stra, że odtąd niczego nie będę potrzebowała co należy do toalety, teraz kiedy wiem jakim sposobem ten pieniądz przychodzi.»
«Błaźnica jesteś, rzekła z cicha starsza siostra, milczałabyś lepiéj.» Wszyscy bracia śmiać się do rozpuku zaczęli z młodszéj siostry, którą odtąd Wincentą zwać będziemy.
Gdy wrzawa ustala, pan Sędzic zbliżywszy się do niéj, «powierzchowność pani mnie nie zawiodła, rzekł jéj z cicha: dusza jéj odpowiada zupełnie wdziękom; niech mi wolno będzie jéj podziękować imieniem ludzkości.»
«Ja nie sądzę, odpowiedziała ona też z cicha, płonąc się aż po uszy, ażeby mój postępek nic z siebie nieznaczący, zasługiwał na tyle uwagi z pańskiéj strony.»
W tém nasz młodzieniec wyszedł do sieni gdzie był jego lokaj, i zrobił mu znak ręką. Ten natychmiast wyszedł z domu i udał się do stajni gdzie były konie z furmanem pana Sędzica. Gdy pan Sędzic wszedł do pokoju.
«Ale pan nie pojedziesz dzisiaj; jutro chrzciny, pocoż robić podróż niepotrzebną, rzekł najstarszy z braci.»
«Nie dałem mojéj dyzpozycyi na jutro, mój ekonom nie będzie wiedział co ma robić; a wiecie to sami dobrze, że dzień stracony w roboczym czasie, nie da się nigdy nagrodzić w naszym klimacie, gdzie każda robota ma swój pewny i nieodmienny zakres czasu, którego ani przedłużyć, ani