Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 11 —

bie grać po nosie nikomu. Nikt obcy, mospanie, nie gospodarował u mnie w domu. Gdy mój poddany zrobił coś złego, zabij chama, bo to chamskie plemie; a dzisiaj, toby zaraz śledztwo, ukazy; a nawet nie szanują klejnotu szlacheckiego; wszak ci barbarzyńcy sadzą szlachcica do kozy...
«Ale dla Boga panie Strukczaszy, niechże pan nam powie po chrześciańsku, czy się godzi człowieka zabijać? rzekł pan Sędzic. — Jakto, chłopa chama nie wolno zabić? albożto on nie do mnie należy? czy nie powiesz mi waszeć jeszcze, że ja jego nie mogę pędzić na pańszczyznę ile mi się podoba; bo już słyszałem, że gdzieś tam fiilozofowie nowéj daty powiedzieli, że wszyscy ludzie są równi. O bredni! o głupoto! o bezczelności! Ja szlachcic, naturalny kandydat do tronu, równy chamowi!!..»
«Ale dla czegożeście tak źle bronili waszéj złotéj wolności? rzekł Sędzic w poruszeniu; dla czegożeście wpuścili w kraj nieprzyjaciela?»

«Wpuścili, wpuścili! myśmy go sami zaprosili dla ocalenia swobód naszych; bo już słyszeliśmy, że jakieś złośliwe głowy knowały spisek na godność szlachecką; już poczynano nawet głośno mówić o jakiemś dzikiém prawie, które miało pozwolić chłopom zapozywać przed sąd swoich panów. O sromoto! o niewoli! (to mówiąc starzec, tupał nogami) – Katarzyna[1], przyrzekała solennie zabezpieczyć wszystkie nasze dawniejsze prawa.

  1. Cesarzowa rosyjska.