Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dziś, gdy lekarz Ubezpieczalni jest prawnie i faktycznie urzędnikiem — musi lekarz przyswoić sobie te dodatnie cechy urzędnika, które czynić go mogą popularnym wśród zainteresowanych, którzy się z nim stykają.
Jeśli rozmawiam z członkami Ubezpieczalni Społecznych z większych miast, stale słyszy się jedną i tą samą skargę na lekarzy — mianowicie lekarze odnoszą się do chorych szorstko, urzędowo i nieprzychylnie.
Czytałem opisy stosunków amerykańskich — najwięcej przemówił mi do przekonania opis tzw. „serwice“ amerykańskiego. Co to jest ten „serwice“? Jest to zasada sumiennej i często aż przesadnie ugrzecznionej obsługi klienta w każdej dziedzinie życia.
Czy to chodzi o kupno samochodu i następowe użytkowanie tegoż, czy też zasięgnięcie informacji w biurze podróży — wszędzie uważa się za rzecz najzupełniej naturalną, aby klienta obsłużyć w ten sposób, by ten był pod każdym względem zadowolony, a gdy w przyszłości będzie chciał kupić nowy samochód czy kupić bilet kolejowy — uda się do tegoż samego przedsiębiorstwa, gdzie uprzednio został tak grzecznie i sumiennie obsłużony. Stąd w warunkach amerykańskich nikogo nie dziwi niezrozumiała może dla nas często zasada, iż „klient ma zawsze rację“, lub też „Nasz klient jest naszym panem i pracodawcą“.
Co prawda istnieje i u nas rodzinne przysłowie, że tabakiera istnieje dla nosa, a nie nos dla tabakiery, lecz wystarczy wejść w charakterze klienta do większości urzędów, a często nawet i do prywatnych przedsiębiorstw, by przekonać się, że uważa się u nas, że właśnie nos istnieję dla tabakiery i urzędnicy nie są postawieni dla obsługi klientów, lecz klienci istnieją na przekorę i dla utrapienia urzędników.
Analogiczne nastawienie istnieje i u niektórych niestety lekarzy.
W każdym zawodzie należy stosować w pewnych przypadkach metody kupieckie, tak też i w zawodzie lekarskim — pacjent powinien być przez lekarza obsłużony tak, by następnym razem chętnie wchodził do gabinetu swego lekarza domowego.
Osiągnąć to można przede wszystkim przez uprzejme traktowanie chorego.
Człowiek chory jest zawsze specjalnie wrażliwy i często niechętne spojrzenie, lub szorstki ton, który nie sprawia wrażenia na człowieku zdrowym, odbija się boleśnie w psychice chorego.
Lekarz jednocześnie winien być człowiekiem niesłychanie taktownym, wszak często nie można spełnić wszelkich życzeń pacjentów, a wówczas należy umieć uczynić dla pacjenta odmowę spełnienia życzeń niezbyt przykrą i dotkliwą.
A życzenia pacjentów są wszak różnorakie — wiele nie nadaje się zupełnie do spełnienia. Pomijam już tak bezsensowne życzenia z jakimi się spotykałem, kiedy to robotnicy sezonowi z pobliskiego majątku przysłali mi raz litanię nazwisk z opisanymi życzeniami, a więc: Nowak chce ma-