Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przekazu do lekarza — dano chłopakowi rozczyn kwasu bornego, zalecając wymywać sobie tym oczy.
Ponieważ to nie pomagało, a chory w dalszym ciągu domagał się kwitu do lekarza — dano mu rumianek, aby ugotował sobie wywar i tym oczy wymywał. Ponieważ i to nie skutkowało — dano mu wreszcie kwit. Lekarz stwierdził jaglicę i zgłosił o tym lekarzowi powiatowemu. Właściciel majątku — któremu chory chłopiec okazał otrzymane urzędowe wezwanie do leczenia się, zrobił wówczas najmądrzej i najpraktyczniej — zwolnił chłopa od pracy, motywując to nie broń Boże chorobą — (gdyż tego robić nie wolno!), lecz jakimś drobnym czy też w ogóle zmyślonym przewinieniem.
W innym przypadku zgłosił się do mnie parobek, pracujący nie na majątku, lecz u bogatego gospodarza. Znów stwierdziłem jaglicę i zawiadomiłem o tym lekarza powiatowego. Po kilku dniach przylatuje wystraszony chłopak z urzędowym wezwaniem do leczenia się i mówi, że gdy tylko pokazał swemu gospodarzowi to wezwanie — ten od razu oznajmił mu, iż nie może potrzebować pracownika, który co kilka dni będzie latać do miasta dla leczenia się, wobec czego chłopak ma się zdecydować — albo się będzie leczyć — a wówczas zostanie zwolniony z pracy — albo też, jeśli chce pozostać — to ma sobie wybić z głowy leczenie jakichś tam „igliców“ (jaglicy). Chłopak ma się rozumieć wybrał to drugie i przyleciał do mnie, abym wystawił mu poświadczenie, że już się wyleczył i dalszego leczenia nie potrzebuje.
Poświadczenia takiego nie wystawiłem, lecz mimo to nie słyszałem, aby lekarz powiatowy zmusił chłopaka do leczenia się, a jego gospodarza do ponoszenia związanych z leczeniem kosztów. W ogóle — od chwili zniesienia ubezpieczeń społecznych w rolnictwie — najlepszą i wszechstronną metodą leczniczą stała się w majątkach ziemskich tzw. terminatka — tj. wypowiedzenie pracy.
Pracownika chorego na jaglicę, kiłę, gruźlicę, czy też w ogóle spracowanego „leczy się“ dziś terminatką — i to z niezłym rezultatem, gdyż pracownicy czując nad sobą stały miecz Damoklesa w postaci terminatki — w ogóle przestają się zgłaszać u lekarzy, i trzeba chyba jakiejś ciężkiej i przy tym gwałtownej choroby, jak krwotok, skręt kiszek, czy zapalenie płuc, aby lekarz zetknął się z chorym. U mniejszych gospodarzy stan jest jeszcze gorszy, z tą różnicą, iż parobek nie otrzymuje tu terminatki, lecz jeśli jest chory i chce się leczyć — to się go wprost wyrzuca na drogę z akompaniamentem odpowiednich epitetów.


Drogi reformy ubezpieczeń społecznych.

W czasach do roku 1933 (gdy to robotnicy rolni w b. zaborze pruskim należeli jeszcze do Kas Chorych), rolnictwo stale narzekało na zbyt wielkie ciężary, jakie ponosiło, opłacając składki dla Ubezpieczeń Spo-