Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sięcy później dostał się do pracy i przyprowadził dziewczynkę do zbadania, stwierdziłem daleko posuniętą gruźlicę, dziecko gorączkowało, kasłało i silnie schudło. Nie sądziłem, iż dziewczynkę da się jeszcze uratować, lecz aby uchronić młodsze rodzeństwo od zarażenia się gruźlicę od chorej dziewczynki — skierowałem ją do sanatorium. Dziewczynka przebywała tam cztery miesiące, była dobrze odżywiana, miała spokój i wygody i wróciła do domu jako czerwony i tęgi podlotek, nie kaszle, nie gorączkuje i sama prowadzi ojcu — wdowcowi — gospodarstwo, opiekując się zarazem siedmiorgiem młodszego rodzeństwa.
Takie widzę dodatnie strony ubezpieczeń społecznych i lecznictwa, drogą Ubezpieczalni Społecznych.
A jak odbywa się walka z gruźlicą u pracowników rolnych, którzy dzięki zarządzeniom z przed 5-ciu lat zostali wyłączeni z Ubezpieczalni Społecznych i doznają dobrodziejstwa otrzymywania opieki lekarskiej wprost od swych pracodawców!
Wacław K. jest rzemieślnikiem i człowiekiem inteligentnym, do tego sumiennym pracownikiem, o którym jego pracodawca-ziemianin wyrażał się zawsze z jak największym uznaniem. Wiosną zaczął kaszleć i skarżyć się na napady duszności. Badanie wykazało obecność laseczników w plwocinie, pomimo doskonałej budowy i dobrego odżywienia chorego. Wobec tego rozpocząłem leczenie chorego, ale muszę przyznać, bez większych wyników.
O leczeniu sanatoryjnym, (za które musiałby ewentl. płacić pracodawca), mowy być nie mogło, chory, który zresztą pracuje jeszcze do tego czasu, znając obecne stosunki, twierdził, iż pracodawca, jeśli by nawet pod naciskiem zgodził się na wysłanie go do sanatorium, to tylko na kilka tygodni, a za to zwolni go z pracy. Chory na swój koszt pojechał do prześwietlenia w przychodni przeciwgruźliczej — zalecono mu leczenie gruźlicy odmą. Lecz i na to chory nie chciał się zdecydować, obawiał się, że pracodawcy nie będzie się podobać, gdy co tydzień lub co dwa tygodnie chory będzie opuszczał na kilka godzin warsztat, by jechać do miasta w celu dopełnienia odmy. Wobec tego nie mogłem nic innego zrobić z chorym, jak zalecić obfite odżywianie i zapisać mu tran. Chory — rezygnując z innego leczenia był przekonany, iż pracodawca-ziemianin — potrafi ocenić jego intencje i umożliwi mu przynajmniej to skromne i niekosztowne leczenie. Lecz w tym się jednak nasz chory przerachował: gdy nastał termin wypowiedzenia pracy robotnikom rolnym, tj. 1 stycznia, pracodawca, który na zasadzie likwidacji lekarskiej wiedział, że ów K. jest chory na gruźlicę — zwolnił go bez pardonu z pracy, polecając zarazem opróżnić mieszkanie służbowe. Można przewidzieć, iż choroba niedostatecznie leczona w przeciągu kilku lat doprowadzi chorego do grobu, aczkolwiek można przypuszczać, iż leczenie powróciłoby temu tęgiemu i silnemu mężczyźnie zdolność do pracy i poprawę zdrowia.