Strona:Pamiętnik lalki (1939).djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żową lub niebieską wstążką, opadały w lokach aż na ramiona. Siedząc w wózku, w którym wywoziła mnie do ogrodu, z przyjemnością przyglądałam się jej uśmiechniętej twarzyczce. Ale gadatliwa była okropnie. Nieraz słyszałam, jak rodzice ją strofowali:
— Luniu, zamilknijże choć na chwilę — prosiła matka — paplesz bez przerwy, nie mogę czytać.
— Jeżeli nie nauczysz się milczeć, gdy inni pracują, będziemy musieli już w tym roku odesłać cię do miasta na stancję do bardzo surowej pani — groził ojciec. — Czy zamknięte usta twej lalki nic ci nie przypominają?
— Ach, tatusiu, muszę przecież porozmawiać trochę z Lilusią (tak mnie nazwała), bo pewnie bardzo jej się nudzi. Okropnie jest milcząca — tłumaczyła się zawstydzona dziewczynka.

Milkła na chwilę, a potem zaczynała mówić do mnie szeptem. Najchętniej też

13