Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

On się ocknął i zabrał się na nowo do nauki. Ale następnego wieczora, a również i dni następnych, powtórzyło się to samo, i nawet było coraz gorzéj; biedak drzemał nad książką, wstawał później niż zwykle, lekcyi się uczył z wysiłkiem, zdawał się być zniechęconym do nauki. Ojciec zaczął mu się uważnie przyglądać, potem zamyślać się, nareszcie robić mu wymówki. Dotąd nigdy mu ich robić nie potrzebował!
— Julku — powiedział mu pewnego rana, — coś mi się nie śpieszysz... W tém coś jest, tyś nie ten, co dawniéj. To mi się nie podoba. Pamiętaj, cała nadzieja rodziny na tobie. Jestem z ciebie niezadowolony, rozumiesz?
Na tę wymówkę, pierwszą naprawdę surową wymówkę, jaką odbierał, chłopak się zmieszał i zatrwożył.
„Tak — pomyślał sobie, — to prawda; tak trwać daléj nie może; trzeba wszystkiego zaniechać.“
Ale tego samego dnia wieczorem, podczas obiadu, ojciec jego powiedział wesoło:
— Wiecie, iż w tym miesiącu zarobiłem o trzydzieści dwa franki więcéj niż w zeszłym za te opaski.
I mówiąc to, wyciągnął z kieszeni papierową torebkę z cukierkami, które kupił, aby sprawić fetę swej dziatwie z powodu tak nadspodziewa-