Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
GRUDZIEŃ.

HANDLARZ.
1, środa.

Mój ojciec chce, abym każdego dnia, gdy w szkole niéma nauki, zapraszał do siebie jednego z towarzyszy, albo sam szedł do niego w odwiedziny, a to dlatego, by powoli ze wszystkimi bliżej się zapoznać i zaprzyjaźnić. W niedzielę pójdę na przechadzkę z Wotinim, z tym, co to się tak pięknie ubiera, i tak się muska i otrzepuje, i tak bardzo zazdrości Derossiemu. Dziś, natomiast, przyszedł do mnie do domu Garoffi, ten długi i chudy, z krogulczym nosem, z małemi, przenikliwemi oczkami, które latają na wszystkie strony, jakby chciały wszystko wyszperać i przejrzeć. Jest on synem pewnego aptekarza. Oryginał to osobliwy. Wiecznie liczy soldy, które ma w kieszeni, a liczy szybko, szybko na palcach i wszelkie rachunki robi w lot, odrazu, bez pomocy pitagoresowéj tabelki. A zbieraż on grosze, oj, zbiera! Już ma książeczkę kasy oszczędności. Ręczę, nie wyda nigdy ani solda; a jeżeli mu upadnie choć