Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w jego ramiona. On mnie uściskał i powiedział:
— Nigdy już żadnéj zwady, żadnéj kłótni między nami nie będzie, wszak prawda?
— O, nigdy, nigdy! — odrzekłem.
I rozstaliśmy się, zadowoleni obaj. Ale kiedy po powrocie do domu opowiedziałem wszystko memu ojcu, myśląc, że mu przez to sprawię przyjemność, on się zachmurzył i rzekł:
— Ty pierwszy powinieneś był rękę doń wyciągnąć, boś ty był winien.
Potem dodał:
— Nie powinieneś był podnosić linii na towarzysza lepszego od ciebie, na syna żołnierza, który się za ojczyznę potykał!
I wyrwawszy mi z rąk linię, złamał ją na dwoje i cisnął o ścianę.


MOJA SIOSTRA.
24, piątek.

I czemuż, Henryku, po tém niezadowoleniu, jakie ci nasz ojciec okazał, żeś źle postąpił z Korettim, jeszcześ i ze mną tak niegrzecznie się obszedł? Nie pojmujesz nawet, jaką mi wielką przykrość sprawiłeś. Ty nie wiesz, że wówczas, kiedyś był maleńkim, ja całemi godzinami przesiadywałam przy twéj kołyseczce, zamiast bawić się z memi towarzyszkami, i że, kiedyś był chory,