Strona:Pamiętnik Adama w raju.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czas już oddać się ukochanemu człowiekowi, stać się jego towarzyszką życia, pomocnicą, być szczęśliwą... odpocząć... Ale, jakie to wszystko podłe, głupie, i nikczemne na świecie! O, ja nieszczęsna, nieszczęsna, nieszczęsna! Znów spotkałam na swej drodze przeszkodę. I znów czuję, że me szczęście daleko, daleko! Ach, gdybyś ty wiedział, jaka to męka! Jaka męka!
— I cóż, i cóż stanęło znów pani na drodze? Mów pani, błagam! I cóż?
— Drugi bogaty staruszek...
Złamany wachlarz zasłania piękną twarzyczkę. Literat podpiera pięścią myślącą głowę, wzdycha, i z wyrazem znawcy psychologa — wpada w głęboką zadumę...
Pociąg świszcze i sapie. Słońce rzuca czerwone blaski zachodu na spuszczone w oknie firanki...



90