Ta strona została przepisana.
Wyszedłszy od notaryusza, wieśniacy postali chwilę na środku ulicy.
— Jeeżli chcecie — oświadczył ojciec — zrobimy pomiar pojutrze, w poniedziałek.
Wszyscy przyzwolili skinieniem głowy, poczem ruszyli dalej, idąc jedno za drugim.
Ojciec i matka skręcili następnie na drogę do kościoła prowadzącą, Fanny i Delhomme udali się na ulicę Wielką. Kozioł zatrzymał się na placu świętego Łukasza, myśląc wcią żo pieniądzach schowanych przez ojca. Hyacynt, zostawszy sam, zapalił ogryzek cygara i zataczając się, podążył do kawiarni „Dobrego rolnika“.