Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Notaryusz, który nie po raz pierwszy słyszał takie spory, mówił dalej spokojnie:
— Niema co gadać o tem... Cóż u licha! Siadajże, Hyacyncie! Zasłaniasz okno! Rady sobie z wami dać nie można!... Słuchajcie mnie wszyscy i zaprzestańcie sporów. Musicie wypłacać zobowiązania wasze w naturze, jeżeli nie chcecie żeby was wytykano palcami. Chodzi więc tylko o oznaczenie wysokości sumy...
Delhomme dał znak, że chce głos zabrać.
Wszyscy wrócili na swoje miejsca a on wśród ogólnej ciszy powoli mówić zaczął:
— Przepraszam, ale to, czego żąda ojciec, sprawiedliwem mi się wydaje: moglibyśmy dać mu osiemset franków, ponieważ za taką sumę śmiało wydzierżawić można jego grunta... Tylko, że my inaczej się na to patrzymy... Ojciec nie wydzierżawia nam gruntu ale go nam oddaje na własność. Trzeba zatem obliczyć, ile starzy potrzebować mogą na życie. Tak, ani grosza nad to, ile im potrzeba, aby wyżyć.
— Istotnie — oświadczył notaryusz — w ten sposób oblicza się zwykle w podobnych razach.
I znów wszczęła się nowa sprzeczka. Przetrząśnięto szczegółowo życie rodziców, obliczono ściśle ich potrzeby, spierano się o najdrobniejszy wydatek. Zważono chleb, jarzyny i wino, oceniono ich odzież, obliczając ilość także płótna, wełny i perkalu, nie zapomniano na-