Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Siadajcieże!
Usłyszawszy to wezwanie, wieśniacy postąpili kilka kroków, popychając jedno drugie. Fouan i Róża wysunęli się jakoś naprzód i usiedli na dwóch krzesłach, stojących najbliżej biórka; Fanny i Delhomme zajęli miejsca obok siebie, tuż po za nimi; Kozioł usiadł osobno przy ścianie; jeden tylko Hyacynt stał przed oknem, zasłaniając światło szerokiemi swemi ramionami. Zniecierpliwiony notaryusz zwrócił się do niego poufale:
— Siadajże.
I niezwłocznie przystąpił do zagajenia sprawy:
— A zatem, ojcze Fouan chcecie za życia jeszcze podzielić mienie między waszych dwóch synów i córkę?
Stary nie odpowiedział, dzieci stały nieruchome, jak głazy, głęboka cisza zaległa pokój. Notaryusz, przyzwyczajony do powolności wieśniaków, nie naglił do odpowiedzi. Urząd notaryusza od dwustu pięćdziesięciu lat dziedzicznym był w rodzinie Baillehache, syn po ojcu mieszkał w Cloyes, przejmując powoli od wieśniaków właściwą im ociężałość, brak stanowczości i skrytość, sprawiające, że żadna sprawa obejść się nie mogła bez długich namysłów i potoku słów bezużytecznych. Wziął ze stołu scyzoryk i czyścił nim paznogcie.