Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czy osiem podobnych przystanków, równie długich. równie milczących, aż przejrzały cały szereg zwierząt wystawionych na sprzedaż. Wtedy wróciły raz jeszcze do pierwszej krowy i znów stanęły przed nią.
Tym jednak razem przyglądały się daleko uważniej. Stanęły jedna obok drugiej i spoglądały badawczo, jak gdyby chciały przeniknąć wzrokiem do wnętrzności zwierzęcia. Sprzedająca nie odezwała się ani słowa, patrzała gdzieindziej, jak gdyby nie zauważyła, że kobiety już po raz drugi przyglądają się jej krowie.
Wreszcie Fanny nachyliła się i szepnęła Lizie do ucha jakąś uwagę, o zaletach krowy. Matka Fouan i Franciszka również po cichu udzieliły sobie swych spostrzeżeń. Potem znów stanęły milczące i nieruchome.
— Ile chcecie? — zapytała wreszcie Liza.
— Czterdzieści pistolów — odpowiedziała wieśniaczka.
Wszystkie cztery przeraziły się tą ceną, obejrzały się, szukając wzrokiem Jana i z wielkiem zdziwieniem ujrzały go rozmawiającego z Kozłem. Obydwaj zdawali się być z sobą w serdecznych stosunkach. Kozioł, który przybył z la Chamade, aby kupić prosię, targował się zawzięcie z przekupką. Świnie leżały powiązane na wozie, gryząc się i kwicząc przeraźliwie.
Wieźmiecie dwadzieścia franków? — spytał Kozioł przekupkę.