Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po cóż głosować za wzbogaceniem sąsiadów? Mniejsza o skrócenie drogi, o udogodnienie przystępu do kościoła! Konie i tak dociągną!
To też Hourdequin nie potrzebował wyciągać ich na słowa, by poznać ich sposób myślenia. On sam dlatego tylko popierał gorąco ten projekt, że droga miała przechodzić tuż pod jego folwarkiem, co ułatwiłoby mu dostęp do niektórych dalej położonych pól. Macqueron i Delhomme, których grunta leżałyby po nad drogą, nalegali również na twierdzące roztrzygnięcie kwestyi. Głosy dwóch drugich członków były wątpliwe, gdyż żaden z nich, nie był osobiście zainteresowanym; Lengaigne zaś występował otwarcie przeciw projektowi, który nietylko mu nie przynosił korzyści, lecz nadto przyczyniał się do wzbogacenia jego współzawodnika. Gdyby Clou i drugi członek stanęli po stronie Lengaigne’a, byłyby trzy glosy przeciw trzem... Hourdequin zaniepokoił się żywo. Wreszcie rozpoczęto dyskusyę.
— I na co nam to? na co nam to? — powtarzał Lengaigne. — Mamy już przecie jedną drogę! Co za przyjemność wydawać pieniądze, brać je z kieszeni Jana i przekładać do kieszeni Piotra... No, ty wprawdzie obiecałeś dać darmo kawał gruntu...
Spojrzał szyderczo na Macquerona, przypominając mu uczynioną niegdyś obietnicę. Ale karczmarz, który żałował gorzko swej wspaniałomyślności, skłamał bezczelnie: