Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rye a Delhomme wygłaszał zdania, świadczące o jego zdrowym chłopskim rozumie, Lengaigne zaś, któremu obowiązki służby, zamykały usta, zasunął się w kąt, mrucząc pod nosem swoje republikańskie zasady; chociaż żaden z nich nie wspomniał ani razu nazwiska pana de Chédeville, widocznem było, że wszyscy o nim myśleli, przejęci pokorą wobec jego stanowiska oficyalnego kandydata.
— No, panowie, zaczynajmy — odezwał się mer.
Usiadł przy stole na wygodnym fotelu z wysokiemi poręczami. Jeden tylko Delhomme zajął miejsce obok niego. Z czterech pozostałych członków dwaj stanęli przy stole, dwaj drudzy oparli się o framugę okna.
Lequeu podał merowi arkusz papieru, powie dział mu stów kilka do ucha i z uroczystą miną wyszedł z sali.
— Panowie — rzekł Hourdequin — oto podanie wręczone nam przed chwilą przez nauczyciela wiejskiego.
Odczytano głośno ów papier. Powołując się na swą gorliwość w pracy, nauczyciel żądał trzydziestu franków podwyżki rocznej pensyi. Oblicza wszystkich sposępniały, na wszystko — szczególniej zaś na potrzeby szkoły — skąpili oni funduszów gminy, jak gdyby każdy z nich pokrywał wydatki z własnej kieszeni. Nie wszczęto nawet