Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Chyba, że gospodarstwo zupełnie zabitem zostanie, na co się zanosi, niestety! Trzeba bowiem abyś pan wiedział, panie deputowany, że rolnictwo upada i zginie niezawodnie, jeżeli mu nie przyjdą z pomocą. Wszystko nas gnębi, podatki, konkurencya zagraniczna, nieustanne podwyższanie ceny robotnika, kapitałów ku przemysłowi i ku finansowym spekulacyom. Ach! prawdę powiedziawszy, obietnic nam nie skąpią, każdy nas niemi obsypuje: cesarz, prefekci i ministrowie. A potem człowiek łudzi się, czeka i czeka a nic się nie zmienia... Czy chcesz pan wiedzieć szczerą prawdę? Dzisiaj rolnik, który jeszcze jako tako gospodaruje, żyje kosztem swoich lub cudzych pieniędzy. Ja naprzykład mam trochę odłożonego grosza i nieźle mi się dzieje. Ale iluż znam takich, którzy zaciągają pożyczki na szósty procent, podczas, gdy ziemia zaledwie trzeci im przynosi, tych niechybnie czeka bankructwo. Biada włościaninowi, który raz się zapożyczył, biedak wkrótce pójdzie z torbami. W przeszłym tygodniu komornik zajął chałupę jednemu z moich sąsiadów, ojciec, matka i czworo dzieci zostało bez dachu, bo lichwiarze zjedli im dom, bydło i grunta. A jednak od iluż to już lat obiecują nam utworzenie towarzystwa kredytowego, któreby udzielało pożyczek na umiarkowane procenta! Ciekawym, kto się doczeka tego dobrodziejstwa! Taki stan rzeczy zniechęca nawet pracowitych ludzi, każdy lęka się jak klęski