Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prowadził mnie tutaj... A że moje dawne rzemiosło — stolarka — nie popłaca dzisiaj i że ochoty do tego nie miałem, zostałem na folwarku.
— Ach! — rzekła spokojnie, nie spuszczając z niego czarnych swoich oczu.
W tej chwili Zuzula wydała znowu przeciągły ryk, rozpaczliwej żądzy pełen a z obory, której drzwi były zamknięte, odpowiedziało jej głuche, chrapliwe ryczenie.
— Patrzaj — krzyknął Jan — ten łajdak, Cezar, zwąchał. Słyszysz, jak się ztamtąd odzywa?... Oho! zna się on na tem i rozumie doskonale. Ledwo krowa wejdzie na podwórze, on ją zaraz poczuje i wie czego chcą od niego...
Potem przerywając sobie, dodał:
— Wiesz co, pastuch musiał zostać z panem Hourdequin. Jeżeli chcesz, przyprowadzę byka, we dwoje przecież damy mu radę... co?
— Dobrze!... doskonała myśl — rzekła Franusia, wstając z ławki.
Otworzył drzwi obory, ale odwróciwszy się, zapytał jeszcze.
— A twoje bydlę?... Może przywiązać ją trzeba?
— Przywiązać?... a to na co? niema potrzeby!... Ona jest gotowa, Zuzula, nie drgnie nawet z miejsca.
Gdy się drzwi od obory otwarły, można było dojrzeć trzydzieści krów folwarcznych, stojących