Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siebie strony. Bóg jeden wiedział, zkąd on się przywlókł tutaj? Widocznie musiał coś przeskrobać w domu, kiedy nie śmie tam wrócić? Wyśledzono przytem jego stosunki z Jakóbką, szeptano między sobą, że pewnie oboje okradną kiedyś pana Honrdequin i uciekną z folwarku.
— Ach! podle łajdaki! — wykrzyknął Jan, trzęsnąc się z oburzenia.
Liza, która czerpała właśnie z kotła garnek wrzątku, roześmiała się głośno, usłyszawszy wzmiankę o Jakóbce; sama bowiem nieraz drażniła go, wyrzucając mu miłość dla tej dziewczyny.
— Kiedy już raz zaczęłam, muszę wypowiedzieć wszystko do końca — mówiła dalej matka Frimat. — Bóg jeden wie, czego ludzie nie wygadują, odkąd przesiadujecie u tych dziewcząt!... W przeszłym tygodniu kupiliście dla nich jedwabne chustki, w które ubrały się w niedzielę do kościoła. Otóż ludzie powiadają, że to wielkie świństwo i że pewnie sypiacie z obiema siostrami!
Jan drżący z gniewu, lecz niezachwiany w swem postanowieniu, zerwał się z krzesła i zawołał:
— Słuchajcie, matko, powiem wszystko przy was, nic mi to nie przeszkadza... Tak, przy was zapytam Lizę, czy chce pójść za mnie... Słyszycie, Lizo? proszę o waszą rękę... Jeżeli przystaniecie na moją proźbę, będę, bardzo szczęśliwy.