Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Widząc, że siostra bierze latarkę, zapytała:
— Gdzie idziesz?
— Pójdę obejrzeć groch i fasolę... Wrócę zaraz.
Brnąc przez kałuże wody Liza, przeszła podwórze i weszła do ogrodu warzywnego. W izbie została tylko Franciszka przy ojcu. Stała wciąż na progu chaty, przyglądając się ciekawie światełku migoczącemu w ogrodzie. Zdawało jej się że słyszy skargi i plącze. Serce jej się krajało.
— No! cóż tam? — zawołała. — Co się tam dzieje?
Ale nikt nie odpowiedział, światło przesuwało się tam i napowrót.
— Powiedzże, czy fasola wybita?... A groch, czy bardzo zniszczony?... O Boże! Boże!... a owoce?... a sałata?
Nagle z ogrodu dał się słyszeć krzyk rozpaczliwy.
Franciszka nie czekała dłużej, zakasała spódnicę i pomimo ulewnego deszczu, pobiegła do siostry.
Umarły został sam; sztywny, przykryty prześcieradłem, leżał w pustej izbie, którą rozjaśniały dwa ponure i dymiące się światełka. Lewe oko na wpół otwarte patrzało ciągle na stare belki pułapu.