Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Patrzyła ciągle za niknącym wózkiem wuja.
— Nam w domu, to tam wszystko jedno zupełnie. Ani nie schudniemy, ani nie utyjemy przez to. Jeżeli nas to trochę obchodzi, to dlatego tylko, że Kozioł... Lizia myśli, że on się z nią ożeni, gdy ona swoje od ojca dostanie...
Jan roześmiał się.
— To łotr, szelma, ten Kozioł!... Znam ja go dobrze!... Co go to kosztuje łgać przed dziewczętami!... A chce mu się coraz to innej i głupie lgną do niego jak muchy na lep... Jak nie może której wziąć dobrocią, to ją bierze złością albo pięścią...
— Już, że świnia, to świnia... — odparła Franusia, głęboko przeświadczonym tonem. — Czy to porządny człowiek tak zrobi, żeby cioteczną siostrę tak urządzić i zostawić ją na koszu!...
W tem rozgniewana krzyknęła:
— Poczekaj Zuzula!... Poczekaj! dam ja ci teraz! Znowu szelma zaczyna, wściekła się ta bestya jak ją to napadnie!
Gwałtownem szarpnięciem postronka, zatrzymała krowę. W tem miejscu, droga zwracała się w pole od załamku doliny.
Wózek wuja Fouan zniknął im z oczu, oni zaś poszli oboje przez płaszczyznę, mając już tylko na prawo i na lewo długie nieskończone wstęgi pól uprawnych.