Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teraz wzdłuż ornych gruntów, by rzucić okiem na robotę dwóch fornali: tłusta i rodzajna ziemia przylepiała się do nóg jego, jak gdyby chciała zatrzymać go w uścisku; w sercu jego odżyła dawna miłość, czul się znów młodym, silnym i szczęśliwym.
Czyż można pokochać kobietę równie gorąco, jak ziemię? Cóż go może obchodzić Jakóbka lub która inna?... tyle co misa, z której wszyscy jadają chętnie, jeżeli jest czystą. Porównanie to, usprawiedliwiające żądzę, jaką wzbudzała w nim ta dziewczyna, rozweseliło go zupełnie. Chodził jeszcze przez trzy godziny pożartował ze służącą Coquart’ów, którą spotkał wracającą z Cloyes. Jechała na ośle boso i czerwone jej nogi wyglądały z pod krótkiej spódnicy.
Wróciwszy do Borderie; Hourdequin zobaczył na podwórzu Jakóbkę, żegnającą się czule z kotami. Chowano ich zawsze mnóstwo na folwarku: dwanaście, piętnaście, dwadzieścia czy więcej, nikt tego nie wiedział dokładnie, bo kotki kociły się zwykle w jakichś kryjówkach na sianie i wracały po upływie kilku dni z pięciorgiem lub sześciorgiem kociąt. Podeszła potem do budy Nerona i Rozboja, dwóch psów owczarskich, ale te odskoczyły, warcząc; nie lubiły jej.
Pomimo czułych pożegnań ze zwierzętami obiad odbył się jak zwykle. Hourdequin jadł i rozmawiał wesoło. Po skończeniu dziennej roboty nie było już mowy o żadnym wyjeździe.