Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szerokie okna i przez podłogę szopy, zrobioną z ruchomych tarcic, które wysuwano w miarę jak zmniejszała się ilość nagromadzonej tam paszy. Gospodarze utrzymywali, że to ciepło istot żywych i wilgotne wyziewy fermentującej warstwy wpływają korzystnie na chów owiec.
Otwierając drzwi owczarni, Hourdequin spostrzegł Jakóbkę, wymykającą się drugiemi drzwiami. Ona również pomyślała o zaskarbieniu sobie łask owczarza, niespokojna, pewna prawie, że ją podpatrzył z Janem; ale stary pozostał obojętnym na jej czułe słówka, udając, ze nie rozumie, dlaczego ona — wbrew swemu zwyczajowi — przemawia do niego tak grzecznie. Podejrzenia pana Hourdequin wzmogły się na widok dziewczyny, wychodzącej z owczarni, do której nigdy nie wchodziła.
— Jak, się macie, ojcze Soulas — zapytał — cóż tam? nic u was nowego nie słychać?
Wysoki owczarz, którego ściągła twarz, poorana zmarszczkami przypominała kawał dębu porzniętego nożem ogrodniczym, odparł powoli:
— Nie, panie Honrdequin, nic nowego nie słychać, chyba to, że zaraz przyjdą ludzie strzydz owce.
Dziedzic porozmawiał z nim chwilę, aby nie zdradzić się z tem, że chciał go wybadać. Owce stały w owczarni od pierwszych listopadowych mrozów, miano je wypuścić na koniczynę zaledwie około połowy maja. Krowy zaś wyprowadzano dopiero po żniwach. Pomimo zupełnego braku łąk na-