Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ścią. jeszcze więcej rozjątrzony zwiedził komórki, służące za skład narzędzi rolniczych i z pewnem zadowoleniem, ujrzał, że złamano lemiesz u jednego z pługów. Znowu więc wybuchnął gniewem na fornali. Ach! te darmozjady rozmyślnie chyba łamią i psują jego dobytek. Potrąci on im tę szkodę przy obrachunku! Potrąci wszystkim pięciu, aby sobie niezazdrościli wzajemnie! A podczas gdy klął i wymyślał, śledził ich od stóp do głowy oczyma, rzucającemi błyskawice gniewu, czekając aby winowajca zdradził się bladością twarzy lub dreszczem przestrachu. Ale żaden z nich nie drgnął, pan Hourdequin odszedł więc, załamawszy ręce z rozpaczy.
Obszedłszy wszystkie zabudowania, zajrzał wreszcie do owczarni i tu przyszło mu na myśl wybadać owczarza Soulas. Ten sześćdziesięcio-pięcioletni starzec, przeszło od pół wieku służył na folwarku, ale dotąd nic jeszcze nie zaoszczędził, okradany przez żonę — pijaczkę i kobietę złego prowadzenia — którą z prawdziwą radością złożył do grobu przed kilkoma miesiącami. Owczarz obawiał się, by go nie odprawiono wkrótce z powodu podeszłego wieku, śpieszył się więc odłożyć teraz trochę grosza na stare lata. Przypuszczał wprawdzie, że pan zatrzyma go może na łaskawym chlebie, ale kto mógł przewidzieć, czy pan nie umrze przed nim, albo też czy da tyle, aby wystarczyło na tytoń i kieliszek wódki? Przy tem owczarz miał śmiertelnego