Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zbyć się na zawsze ojca, starego próżniaka i niedołęgi. A teraz sam nie rozumiał, co się z nim stało: nie rozlenił się wprawdzie, ale pobyt w wojsku rozjaśnił mu w głowie; polityka naprzykład, która nudziła go niegdyś, dziś zajmowała go bardzo, rozmyślał często nad równością i braterstwem stanów. Zresztą przyzwyczaił się do życia koczowniczego, do bezczynnego stania na warcie, do drzemki w koszarach, do utarczek i bitew. I narzędzia wypadały mu z rąk, marzył o wyprawach do Włoch, ogarniała mu nieprzezwyciężona chęć wypoczynku i wyciągnięcia się na trawie.
Po niejakim czasie majster posłał go do Borderie, gdzie potrzebowano poprawek stolarskich. Było tam roboty na miesiąc czasu — trzeba było ułożyć podłogę w kilku pokojach, poprawić drzwi i okna Jan, uszczęśliwiony z pobytu na wsi, ociągał się z robotą przez sześć tygodni. Podczas tego czasu, majster umarł a syn jego ożeniwszy się, przeniósł się do rodzinnej wioski swej żony. Jan został w Borderie, gdzie dawano mu ciągle nową robotę i pracował teraz na własną rękę; podczas żniw, pomagał w polu i został znowu przez sześć tygodni tak, że pan Hourdequin, widząc jego dobrą wolę i zamiłowanie do gospodarstwa, zatrzymał go na stałe. W rok niespełna, dawny rzemieślnik stał się pracowitym parobkiem: orał, siał, kosił, znalazłszy wreszcie pożądany spokój w błogiej ciszy wiejskiej. Tak więc,