Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Idę spać, żegnam was.
— Jakto? dlaczego nas żegnasz?
— Bo przededniem wracam do la Chamade... Pewnie więc już was nie zobaczę.
Ojciec i matki stali przed nim osłupieni.
— No! a twoja część — zapytał Fouan — czy bierzesz swoje?
Kozioł zabierał się do wyjścia, stojąc już przy drzwiach odwrócił się:
— Nie!
Dreszcz wstrząsnął całem ciałem starego wieśniaka Wyprostował się dumnie, raz jeszcze przypomniał sobie dawną swą przewagę w rodzinie:
— Jak chcesz! niegodziwy z ciebie syn! Oddam twemu bratu i siostrze, co im się należy, wydzierżawię im twoją część i postaram się, aby zatrzymali wszystko po mojej śmierci... Nic nie dostaniesz a teraz wynoś się!
Kozioł ani drgnął, stał spokojnie, sztywny jak drąg.
Teraz już Róża próbowała go rozczulić:
— Ach! ty niedołęgo! wiesz przecie, że cię kochamy tak, jak tamtych!... Jak żmija kąsasz rękę, która cię wyniańczyła. Przyjmijże!
— Nie!
Wyszedł z obory, poszedł spać Liza i Franciszka, wracały w milczeniu do domu, wzruszone sceną, której były świadkami przed chwilą. Objęły się rękoma za szyję, wśród