Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

które piekły się w gorącym popiele. Kasztany pieczone — to zwykła wieczerza wieśniaków francuzkioh, w dzień Wszystkich Świętych. Uniesiona hojnością, przyniosła nadto dwie kwarty białego wina. Wtedy zapomniano zupełnie o smutnych opowiadaniach, wesołość wróciła, paznogcie i zęby pracowały zawzięcie nad wydobyciem z łupin dymiących się jeszcze kasztanów. Olbrzymka schowała natychmiast swoją część do kieszeni, bo jadła wolniej od innych.
Bécu i Hyacynt połykali z łupinami, rzucając je sobie prosto w usta, podczas, gdy ośmielona nieco Palmyra, obierała je nader starannie i karmiła niemi brata. Dzieci „robiły kiszkę“, Flądra nadgryzała łupinę, potem ściskała kasztan w palcach a Delfin i Ernest zlizywali ciekący sok. Smakowało im to bardzo. Liza i Franciszki poszły też za ich przykładem. Po raz ostatni objaśniono świecę, trącono się kieliszkami za zdrowie wszystkich obecnych. Gorąco wzmogło się w oborze, cuchnący opar podnosił się z pościółki, z wielkich belek pułapu świerszcz odzywał się coraz głośniej; krowy rozcierały w zębach łupiny, które im rzucano, aby i one przyjęły udział w ogólnej uczcie. Wreszcie o wpół do jedenastej zaczęto się rozchodzić do domów. Najpierw odeszła Fanny, zabrawszy z sobą Ernesta. Potem wyszli Bécu i Hyacynt, odurzeni mroźnem powietrzem zata-