Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jeszcze za czasów mojego ojca — przerwał Fouan — kupowano funt soli po osiemnaście groszy! Ach! ciężkie to były lata!
Hyacynt uśmiechał się pod wąsem. Gniewało go, że w książce wspomniano tylko mimochodem o innych jeszcze prawach panów:
— To jeszcze nie wszystko — rzekł. — Wiecie przecież, że pan miał prawo wpakować się do łóżka każdej ze swych poddanek i zaraz pierwszej nocy zabierał się do...
Kazano mu milczeć, wszystkie dziewczęta — nie wyłączając nawet Lizy — zarumieniły się po same uszy.
Flądra i dwaj jej towarzysze upadli plackiem na ziemię, zatykając sobie usta, aby nie parsknąć śmiechem.
Hilarion siedział z roztwartemi ustami i przysłuchiwał się uważnie każdemu słowu, jak gdy by wszystko rozumiał.
Jan czytał dalej:
Teraz była mowa o wymiarze sprawiedliwości przez króla, biskupa i panów, którzy niemiłosiernie znęcali się nad biedakami, uprawiającym ziemię w pocie czoła. Gnębiło ich prawo zwyczajowe i prawo pisane, lecz najokrutniejszem było prawo silniejszego, to jest zachcianki panów. Żadnej rękojmi bezpieczeństwa, nigdzie pomocy ni schronienia, wszędzie wszechwładne panowanie oręża.