Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.

O siódmej rodzice Fouan, Kozieł i Jan, wstawszy od stołu, poszli do obory, służącej za mieszkanie dwom krowom, które Róża oddawca już chciała sprzedać. Zwierzęta, uwiązane w głębi koło żłobu ogrzewały wnętrze budynku wyziewami swego ciała i podściółki, w kuchni zaś zimno już było wieczorem po wygaśnięciu kilku polan, rozpalonych dla ugotowania obiadu. Dlatego też, podczas zimy, odbywano tu wieczornicę bez innego zachodu, prócz przyniesienia małego, okrągłego stolika i kilkunastu starych krzeseł. Wygodnie tu było, obszernie, plecy rozgrzewał im ciepły oddech krów, które leżały w słomie, przeżuwając. Każdy z sąsiadów przynosił po kolei świecę; wielkie cienie migały po gołych, zakurzonych ścianach, dochodząc aż do pajęczyny, zawieszonej u wiązań pułapu.
Olbrzymka przyszła najpierwsza z pończochą i z drutami. Nadużywając praw, przysługujących jej sędziwemu wiekowi, nie przynosiła nigdy świecy a wieśniacy obawiali jej się do tego