Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż w tem złego? — odparła śmiało Liza, przyznając się otwarcie do swych zamiarów — ciekawa jestem, co się tam dzieje... Chciałabym wiedzieć, czy Kozioł zgodzi się teraz!
Franciszka klepała pieszczotliwie ręką po grubym brzuchu siostry:
— I czy mu na to pozwolą!... Pewnie teraz, dostawszy kawał gruntu, będzie szukał bogatej dziewczyny.
Ale Jan natchnął ich nadzieją: podzielono już ziemię — to najważniejsza, reszta ułoży się jakoś. Franciszka, dowiedziawszy się, że Jan idzie na obiad do rodziców Kozła, powiedziała mu jeszcze na pożegnanie:
— No! to zobaczymy się niedługo, bo my przyjdziemy dziś na wieczornicę.
Jan długo patrzył za niemi, gdy oddalając się, niknęły w ciemnościach. Śnieg padał coraz gęściej, osiadając jak delikatny, biały puszek na odzieży odchodzących dziewcząt.