Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale wieśniacy jednogłośnie oparli się temu żądaniu.
Hyacynt i Fanny ściskali w ręku bilety, jak gdyby obawiając się, by im kto nie wyrwał papieru.
Delhomme oświadczył, że ciągnienie odbyło się uczciwie a obrażony Grosbois, chciał odchodzić, skoro posądzano go o oszustwo.
— Albo też niech ojciec dołoży do mojej części tysiąc franków z pieniędzy, które schował przed nami.
Stary zaskoczony z nienaczka, nie mógł w pierwszej chwili zdobyć się na odpowiedź. Wreszcie wyprostowawszy się, zbliżył się do syna, trzęsąc się z gniewu.
— Co ty gadasz? Czy chcesz zamordować mnie, niecny hultaju? Gdybyś nawet przewrócił cały dom, nie znajdziesz w nim ani grosza.. Bierz bilet, do dyabła! albo nic nie dostaniesz!
Uparty Kozioł nie cofnął się ani kroku, chciąż ojciec stal przed nim z podniesioną pięścią:
— Nie!
I znów zrobiło się cicho; wszyscy stali zakłopotani. Zdawało się, że olbrzymie rozmiary kapelusza przejmowały ich strachem, nikt bowiem nie chciał dotknąć się biletu. Geometra, chcąc raz temu koniec położyć, poradził, aby ojciec wyciągnął za syna.
Stary z powagą wsunął rękę do kapelusza i wyjąwszy bilet, poszedł z nim do okna, jak