Strona:PL Zola - Płodność.djvu/477

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

możebnem było zostawić dziecka, bo mogła je zabić. Przyniosłam Andreę i nie mam zamiaru odniesienia jej napowrót. Przyznam ci się, że nawet nie miałabym odwagi wejść do jej pokoju... Trzeba, abyś sam się z nią rozprawił, zapłacił i wyrzucił za drzwi.
— Ja mam się mieszać w takie historye! ja!
Zaczął chodzić wielkiemi krokami i nie hamując się dłużej, krzyczał ze złością:
— Mam dosyć tych wszystkich idyotycznych historyj domowych! Dom stał się piekłem od czasu, gdy ci się podobało zajść w ciążę a potem odbywać połóg i przyjmować pijaczki jako mamki! Przecież przyprowadziłem mamkę, którą sam wybrałem... została usunięta pod pozorem, że ma zły pokarm... Teraz jest druga z dobrym pokarmem, ale opowiadasz, że się upija i chce udusić dziecko!.. Więc postarasz się o trzecią jeszcze większą łajdaczkę, by ostatecznie dom mi obrzydł... Mam, tego dosyć... aż zanadto... zanadto! i już tego nie chcę!
Walentyna opanowawszy się, rzekła szyderczo:
— Czego nie chcesz?.. Wszystko coś powiedział nie ma sensu. Mamy dziecko, więc potrzebujemy mieć dla niego mamkę... Bo gdybym była chciała sama je wykarmić, byłbyś temu stawił najzawziętszy opór... wiem, że widok mój z dzieckiem na ręku byłby ciebie z domu wystraszył... Ale wiesz, że nie chcę sama karmić,