Strona:PL Zola - Płodność.djvu/474

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

romansu i miał teraz pewność, że zwycięży. Walentyna wyswobodzona z dokuczliwej myśli o śmierci, pragnęła zapomnieć o przebytej epoce macierzyństwa, co uważała za najstraszliwszą katastrofę i chcąc odzyskać czas stracony, bawiła się bez przerwy, wirując zapamiętale w odmęcie uciech życia światowego. Szczęśliwa, że odzyskała wiotkość figury i urodę twarzy, wpadła w szał pogoni za coraz to innemi rozrywkami i ulegając temu popędowi, prawie że nie zajmowała się dziećmi, pozostawiając je na łasce służby. Nigdy jej nie było w domu, bo goniła za chwilową jakąś zachcianką a może uprawiała coraz to inne fantazje, chcąc uniknąć towarzystwa męża, który chociaż pierwszy dom porzucił, miewał napady szalonej zazdrości i przy spotkaniu się z żoną brutalizował ją z okrucieństwem i najczęściej bez żadnej przyczyny. Pożycie tych dwojga ludzi było złamane i zagrożone jakiemś ostatecznem rozerwaniem familijnego stosunku. Santerre zdawał się z tego zadowolony i z całą swobodą przebywał w ich towarzystwie tolerowany przez męża, z którym po dawnemu wiódł szermierkę, dyskutując o filozofii i literackim pesymizmie, spokojnie wyczekując chwili, gdy jego żona padnie mu w objęcia.
Okrzykiem zachwytu powitał wchodzącą Walentynę, ślicznie ubraną w podróżny kostyum, dopełniony zawadyacką toczką na puszystych, jasnych włosach. Lecz zaledwie się pokazała — zni-