Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kiedy nowy chłopak stajenny — ciągnęła dalej już głośno — zawiadomił pana o wszystkiem, pan wolał odprawić Baptystę, niż oddać go pod sąd i rozmazywać całą tę sprawę. Zdaje się, że wszystkie te obrzydliwości od wielu lat już działy się w stajniach... I powiedzieć, że ten drągal, hipokryta udawał, że tak lubi konie! Masztalerzy on lubił a nie konie.
Dzwonek przerwał rozmowę. Celestyna pochwyciła coprędzej osiem czy dziesięć pakunków, z któremi nie chciała się rozstać. Pozwoliła się ucałować. Potem poszła, nie obejrzawszy się nawet.
Renata pozostała na dworca, dopóki świst lokomotywy nie oznajmił odejścia pociągu. A kiedy pociąg już ruszył, zrozpaczona, nie wiedziała już co ma począć teraz; zdawało jej się że dni jej odtąd ciągnąć się będą tak długie jak ta wielka sala, w której pozostała teraz sama jedna. Siadła do powozu i kazała stangretowi wracać do domu. W drodze jednak zmieniła zdanie; zlękła się pustki swego pokoju, nudy, która ją tam oczekuje; nie miała nawet tyle odwagi, aby tam wrócić dla zmienienia tualety, na zwykłą w koło jeziora przejażdżkę. Czuła potrzebę słońca, potrzebę tłumu.
Poleciła stangretowi jechać do Lasku.
Była czwarta. Lasek budził się z swej ociężałości gorącego popołudnia. Wzdłuż Avenue de l’Impératrice obłoczki kurzu wznosiły się w powietrzu i widać było w dali szerokie płaty rozściełającej się zieleni, którą odgraniczały stoki Saint-Cloud