Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/481

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kupię sobie dwie krowy. Założę może mały handelek nićmi i wstążkami... U nas tak ładnie. Ach! chciałabym bardzo, żeby pani kiedy tum do nas zajrzała. To w pobliżu Caen. Pozostawię pani adres...
Wobec tego uporu Renata przestała już nacierać na nią. Rozpłakała się gorącemi łzami, kiedy pozostała sama. Nazajutrz, chorobliwym jakimś kaprysem zdjęta, zapragnęła odwieźć Celestynę na dworzec Zachodni w własnym powozie. Dała jej jedną ze swoich der podróżnych, podarowała jeszcze pieniędzy, kręciła się koło niej jak matka, która wyprawia córkę w daleką a uciążliwą podróż. W powozie poglądała na nią załzawionemi oczyma. Celestyna rozmawiała, mówiła jak bardzo się cieszy, że wyjeżdża. Potem, ośmielona, poczęła się zwierzać ze swych poglądów, udzielać dobrych rad swej pani.
— Ja, proszę pani, nigdy nie byłabym tak się zapatrywała na życie jak pani. Nieraz mówiłam sobie kiedy zastawałam panią z panem Maksymem: „Czy to podobna tak głupią być względem mężczyzn!“ To zawsze źle się musi skończyć... Ach, ja to, dzięki Bogu, umiałam strzedz się ich zawsze nie zaufałabym żadnemu!
Śmiała się, przechylając w róg powozu.
— Byłyżby też teraz tańczyły sobie gdzie tam moje talary! — ciągnęła dalej — a ja dziś wypłakiwałabym oczy. To też jak tylko zobaczyłam mężczyznę, brałam zawsze za miotłę... Nie śmiałam ni-