Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie jeszcze, że interesy odrabia się cudownie na poduszkach. Pocałunek ów w szyję stał się zwolna wstępem do całkiem nowej taktyki.
Zresztą, nie było mu śpieszno, należało oszczędnie używać swych środków. Przez całą zimę plan jego dojrzewał, pośród rozgwaru sta przeróżnych interesów coraz to więcej splątanych, któremi Saccard był przeciążony. Była to dla niego straszliwa zima, pełna wstrząśnięć, zdumiewająca wojna, podczas której każdodziennie trzeba było walczyć z bankructwem i każdodziennie je pokonywać. Ani myśląc ograniczyć stopy życia, dawał przeciwnie bal za balem, wieczór za wieczorem. Jeśli wszakże udawało mu się wszystkiemu stawić czoło, musiał z racyi tych zajęć, zaniedbać Renatę, którą zachowywał sobie na tryumf finalny, skoro już operacya z gruntami w Charonne dojrzeje w zupełności. Tymczasem przyspasabiał tylko rozwiązanie, nie dostarczając jej odtąd już inaczej pieniędzy jak przez pośrednictwo swego wspólnika Larsonneau. Skoro tylko miał kilka tysięcy dodyspozycyi a ona wyrzekała na nędzę, przynosił jej, powiadając że kapitaliści, których dostarczał Larsonneau, domagali się rewersów na sumę dwa razy większą od tej, którą otrzymywała. Proceder ten bawił go niesłychanie, komedia z owemi rewersami zachwycała ze względu na stronę romantyczną sprawy, którą od nich czynił zależną. Nawet w chwilach największych swych zysków wypłacał żonie pensyę jej bardzo nieregularnie, robił podarki książęce, sypał garściami