Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dlana szafa, na którym ustawione były szeregami narzędzia i przybory tualetowe, kolekcya dziwaczna, w której mieściła się cała moc przeróżnych drobnych instrumentów, jakich użytku trudno było dociec, przyrządy do drapania pleców, piłki do polerowania, pilniki wszelkiej wielkości i kształtów, nożyczki proste i zakrzywione, cała rozmaitość szczypczyków, obcążków i szpilek. Każdy z tych przedmiotów, z srebra i kości słoniowej, naznaczony był monogramem Renaty.
Gabinecik ten wszakże miał jeden kącik rozkoszny, i ten kącik właśnie czynił go przedewszystkiem słynnym. Naprzeciw okna ściany namiotu rozsuwały się i odsłaniały, w głębi pewnego rodzaju podłużnej alkowy, niezbyt głębokiej, łazienkę i wannę z różowego marmuru, zagłębioną w posadzce, której brzegi wyżłobione jak brzegi wielkiej muszli dochodziły na poziom równy z podłogą. Do łazienki schodziło się po stopniach z marmuru. Po nad kurkami srebrnemi o szyjach łabędzich, lustro weneckie wycinane, bez ram z matowemi deseniami na błyszczącym krysztale, zajmowało głębię alkowy.
Co rano Renata brała kilkuminutową kąpiel. Kąpiel ta napełniała na cały już dzień gabinet lekko wilgotnem powietrzem, wonią świeżego i zmoczonego ciała. Czasami jakiś flakon odetkany, mydło niewłożone do pudełka rzucało mocniejszy jakiś zapach w tę osłabiającą, nieco mdłą atmosferę. Młoda kobieta miała upodobanie pozostawać tu do południa, nawpół naga. Ten namiot okrągły był