Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego budowy musiał zaprzestać. Przedsiębiorcy nakoniec zapragnęli mieszkać na „swoim bulwarze“ — ambicyjka ta i w nich zrodziła się wreszcie. Ponieważ rozprzedali swój udział gruntów najcenniejszych i przeczuli kłopoty swego dawnego spólnika, oświadczyli się z gotowością uwolnienia go od przestrzeni, na której wznosiła się rozpoczęta budowla, doprowadzona dopiero do wysokości pierwszego piętra, którego żelazne wiązania były już w części położone. Tylko że uważali za gruz bezpotrzebny całe fundamenty z ciosanego kamienia, twierdząc, że woleliby grunt całkiem pusty, na którym mogliby budować wedle własnych upodobań i potrzeb. Saccard zmuszony był sprzedać, nie wliczając zgoła stu kilku tysięcy franków już wydanych; co go jednak jeszcze więcej doprowadzało do rozpaczy, to, że przedsiębiorcy żadną miarą nie chcieli odkupić od niego gruntu po cenie dwustu piędziesięciu franków za metr, to jest po cenie umówionej w chwili podziału. Odtrącili mu po dwadzieścia pięć franków na metrze, jak te modniarki co to dają cztery franki za rzecz, którą sprzedały wczoraj zaledwie za pięć franków. We dwa dni później, Saccard z boleścią serca zobaczył, jak cała armia mularzy wtargnęła na rusztowania i poczęła w dalszym ciągu budować na tych „bezpotrzebnych gruzach“.
Tem lepiej więc mógł w obec żony odgrywać rolę spekulanta w kłopotach, ponieważ w rzeczy samej interesa jego wikłały się niespodziewanie co-