Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z nią się ożenić, ale konkury odbywać, to za głupie... Ach, jakabyś ty była dobra, Renato, gdybyś mnie na dzisiejszy wieczór oswobodziła od tej Ludwiki.
Przybrał tę komiczną minę, której wykrzywienie i akcent zapożyczał od Lassouche’a, tę minę, którą przybierał zawsze, ile razy farsował lub chciał coś wymódz:
— Wszak mi to zrobisz, ukochana, śliczna moja mateczko?
Renata wstrząsnęła jego ręką po koleżeńsku, szybko, i z jakąś nerwową odwagą drwiącą rzekła:
— A gdybym tak ja nie była zaślubiła twego ojca, zdaje mi się, że byłbyś zdecydował się konkurować o mnie.
Młodzieńcowi pomysł ten musiał się wydać wielce komicznym, bo skręcił już na rogu w bulwar Malesherbes a śmiał się wciąż jeszcze.
Powóz potoczył się dziedzińcem i zatrzymał przed schodami prowadzącemi do drzwi pałacowych.
Te wschody, o stopniach szerokich a nizkich, przysłonione były obszerną oszkloną markizą, której okna w górze zakończały festony firanek o złotych frendzlach i kutasach. Dwa piętra pałacu wznosiły się na lokalnościach gospodarskich, których małe okienka kwadratowe, zaopatrzone w szybki z szkła matowego, widać było tuż nad ziemią niemal. W górze, u szczytu występowały drzwi przysionka, z boków ujęte w dwa cienkie filary