Strona:PL Zola - Jak ludzie umierają.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nad tem bez jakichkolwiek złych intencyj, dlatego jedynie, że przewidzieć należy wszystko. Są to wesołe, dobre w gruncie rzeczy chłopaki i w miarę uczciwe; pragnęliby też, jak każdy człowiek przecież, aby matka jak najdłuższem cieszyła się życiem. Ona im wcale nie zawadza, przenigdy.... — czekają tylko i basta.
Pewnego wieczora, wstając od stołu, pani Guérard uczuła się nagle słabą. Synowie zmuszają ją aby się położyła do łóżka i zostawiają przy niej pokojowę, mimo zapewnień, że jej już lepiej, że cierpi tylko straszną migrenę. Nazajutrz jednakże stan sędziwej damy pogorszył się a domowy lekarz, zaniepokojony spostrzeżonymi symptomatami, zażądał odbycia konsylium. Życie pani Guérard znajduje się w poważnem niebezpieczeństwie. Przez tydzień rozgrywa się u łoża umierającej dramat.
Najpierwszą rzeczą, o której pomyślała, ujrzawszy się przykutą przez niemoc do łóżka, było zażądanie wszystkich kluczy, które schowała zaraz pod poduszkę. Chce z łóżka jeszcze sprawować w domu rządy, bronić szaf przed marnotrawstwem. W wnętrzu jej poczyna się toczyć walka, targają nią strach. Po długiem wahaniu dopiero zdolną jest powziąć decyzyę. Ponieważ synowie znajdują się przy niej, obserwuje ich tedy swemi przygasłemi oczyma, czekając na szczęśliwe natchnienie.