Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/453

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ponieważ jesteś mistrzom moim, a ja zawsze będę ci posłuszną. Kocham cię mimo wszystko i zawsze będę kochała.
Pascal przycisnął ją do serca i odrzekł:
— Pragnę jedynie twojego dobra i chcę właśnie zabezpieczyć ci je stale.
I zamieniając ostatni pocałunek, — pocałunek, który im obojgu zakrwawił serce, Klotylda westchnęła i zaraz potem szepnęła głosem stłumionym:
— Ach! gdyby się było zjawiło dzieciątko!
Na to Pascal sam łkając gwałtownie, jeszcze ciszej, tak, iż zaledwie zdołała go dosłyszeć, bełkotać zaczął słowa niemal bez związku:
— Tak, tak, nie ziściło się to marzenie — marzenie jedynie prawdziwe i dobre, marzenie, którego nie zdołałem urzeczywistnić... Przebacz mi i staraj się być szczęśliwą.
Stara pani Rougon czekała już na nich na dworcu, bardzo wesoła i nader ruchliwa, mimo swoich ośmdziesięciu lat. Tryumfowała teraz, sądziła bowiem, iż trzyma silnie już na uwięzi swego syna, Pascala.
A kiedy spostrzegła, że i on sam i Klotylda są tak przygnębieni, że nie wiedzą niemal, jak się ruszać, — zajęła się wszystkiem, kupiła bilet, wyprawiła rzeczy, a wreszcie umieściła wnuczkę w osobnym przedziale dla dam. Potem zaś prawiła jej długo o Maksymie, dawała wskazówki i wymagała, by Klotylda przysyłała porządne sprawozdania.
Ale pociąg wciąż jeszcze nie ruszał, tak, iż biedni kochankowie przez całe pięć minut strasznych, patrzyli