Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kniejsza, bogatsza, niż ja... i byłaby istotnie bardzo szczęśliwa z tego... już ja wiem.. Mój drogi, panie doktorze... ja się okropnie boję, że pan wielkie głupstwo robisz, mnie wybierając.
Nie niecierpliwił się i z miną, głębokiego przekonania, rozsądku i determinacyi mówił dalej:
— Bo widzi pani, ja panny Lévèque nie kocham, a panią kocham... Zresztą namyśliłem się i wszystko dobrze rozważyłem i powtarzam pani, że doskonale wiem, co robię. Powiedz pani „tak“... mnie się zdaje, że pani nie masz nic lepszego do zrobienia.
Wtedy spoważniała bardzo i jakiś cień przebiegł po jasnej jej twarzy, cień jej rozmyślań, jej walk wewnętrznych, prawie nieświadomych, które ją od tyłu już dni niemą uczyniły.
— Panie Ramond!.. widzę, że to już zupełnie na seryo... Pozwól-że mi pan nie odpowiadać sobie jeszcze dzisiaj i zostaw mi parę tygodni jeszcze do namysłu.. Mistrz jest istotnie bardzo chory, ja sama jestem mocno zaniepokojona... a sambyś pan nie chciał, żebym się decydowała i została twoją własnością w jakiemś chwilowym podrażnieniu i porywie... Teraz i ja zaręczam panu, że mam dla ciebie bardzo wiele życzliwości... ale byłoby to niedobrze postanawiać coś w tej chwili... dom nasz jest zbyt nieszczęśliwy... No, więc dobrze?.. zgadzasz się pan?.. Obiecuję nie dać panu długo czekać..
I, zmieniając przedmiot rozmowy, dodała:
— Tak... mistrz mnie niepokoi. Chciałam się zobaczyć z panem, powiedzieć ci to... Któregoś dnia zastałam go tu, płaczącego rzewnemi łzami, i dla mnie pewnem