Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aż pan majster, strapion srodze,
poszedł szukać drogich dzieci
do gospody — co przy drodze
wielkich liter złotem świeci:

„Tu jest wiszynk pot ko Gutkiem,
gdzie spżedają Piw o Zwódkiem“.

Ojcu snuło się po głowie,
że się tam o dzieciach dowie,
zaczem w kącie zasiadł ciszkiem,
trąbiąc kielich za kieliszkiem.

I tak martwił się głęboko:
— Furdum, burdum, mocium panie! —
aż mgłą zaszło jego oko,
i — rozległo się chrapanie.

Gdy tak w zgiełku i hałasie
majster Tydzień śpi aż miło,
spojrzmy z wróżką, co w tym czasie
w domu jego się zdarzyło.