Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cisza wkoło; blask miesiąca
srebrem spływa przez sklepienie,
duma wróżka bolejąca,
w fantastyczne patrząc cienie.

Wtem coś drgnęło u kotary,
błysły złotej frendzli skręty,
i ukazał się kruk stary,
kruk z oczami jak diamenty.