Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Butka kijem was wypędzi,
idźcie sobie plec, pokusy,
idźcie plec do Baby-Jędzi,
Butka w sadzie nic nie lusy!

Drgnął djablików ludek mały,
lecz gdy wrzasła jeszcze głośniej,
gdy jej nóżki zatuptały —
czmychnął przed nią, gdzie pieprz rośnie!

W mgnieniu oka z dziwów sadu
nie zostało ani śladu.

Słońce szczerem złotem prószy —
stoi Butka, jak bez duszy...

Jak wpierw, zorzą się rumieni
z migotliwych gwiazd utkany,
w róż girlandach i zieleni,
pałac, tęczą malowany.

Jak wpierw, fontann pieśń się żali,
sto wieżyczek w niebo strzela,
a z błękitnej jakiejś dali
niewidzialna gra kapela.