Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niżej ogród jak mozajka
barw tysiącem się rozkwieci...
— Czy to prawda? czy to bajka? —
zapatrzone myślą dzieci.

Ścichły śmiechy i igraszki,
dzieciom drżą z wzruszenia nóżki;
dziób otwarły gawronaszki:
— Jakże cudnie jest u wróżki!

Trącą chłopcy się pocichu,
każdy naprzód iść się wzdraga;
w czarodziejskim tym przepychu
prysła naraz ich odwaga.

(Bo ichmoście oczywiście
przypomnieli sobie liście.)

Więc dumają zuchy cztery,
że, gdy wejdą jak cyganie
z podartemi hajdawery,
kto wie, co się z nimi stanie?