Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co tam wdawać się z szkrabami! —
Poniedziałek huknie śmiechem
toć rodzice mówią sami,
że zabawa nie jest grzechem.

Lecz dziewczęta przecie tchórze,
stąd morały o poprawie.
Siedźcie zatem tu, na górze,
a my zjedziem wdół, po trawie...

— Wiwat! — krzykną chłopcy — brawo! —
i szalona zjeżdża czwórka;
ten na lewo, ten na prawo,
echem śmiechów tętni górka.

W płacz dziewczynki: — I my z wami,
nie boimy się ni troszki!
— Nie wdajemy się z babami,
co udawać chcą świętoszki!

Gdy usłyszy to Sobótka,
szybko z łez ociera oczy
i jak piłka okrąglutka
już za braćmi wdół się toczy.