Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nawet to miejsce — za wszystko ci miłość
Zapłaci datkiem sowitej nagrody.
Zajmij się piękną...

(podając Twardowskiemu flaszeczkę)

Ten kordyał ją zbudzi...
Ja się podróżnym zatrudnię przyborem...
Droga nie długa — to was nie utrudzi...
Jeszcze ją z zawad oczyszczę toporem.
Gdy kur zapieje — na twoje wezwanie,
Poszóstny rydwan przed wrotami stanie.

(Twardowski zajęty Hanną. Szatan odchodząc — na stronie:)

Teraz radź sobie! — jużeś w naszej mocy!

(Szatan przybliża się do komina, rzuca kilka drewek na ogień i przypatrując się śpiącej Justysi)

A! a! Justysia! — to mi się udało
Zebrać ich razem; — dzisiaj o północy
Będziemy mieli zabawkę niemałą.

(zbliżając się do śpiących myśliwych)

Ci śpią — ażeby zbudzili się w porę,
Muszę im jednę wysunąć podporę.

(wyciąga środkową nogę z pod stołu, na którym oparci śpią myśliwi, i postawiwszy przy drzwiach wchodowych, wychodzi)
Twardowski wziętym od Szatana kordyałem, cuci omdlałą Hannę.

Hanna budzi się, poglądając w koło z przerażeniem.

Przebóg! gdzież jestem? — cóż to za postacie?
Sen-li czy jawa?