Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pierwszy z orszaku, (kończąc zaczętą piosenkę)

Co dzisiaj to nasze...

Sasin (przebudzony)

Pal djable i dzbany i flasze.

Justysia (śpiewa)

Luli maleńki luli,
Mruż oczki, mruż...
Niech Aniół-stróż
Twą skroń, swem skrzydłem otuli.

(Podczas śpiewu Justysi myśliwi zasypiają, siedząc lub leżąc na ławach i opierając się na stole).
Jeden ze służby (do innych, przypatrując się myśliwym)

Ho! ho! nie na żart śpią nasi panowie,
Resztę wypijem — w stajni — za ich zdrowie.

(Służba zbiera ze stołu jedzenie i dzbany z miodem, i z niemi wychodzi. Żyd, dawszy znak Justysi, aby nie śpiewała i nie budziła myśliwych, z ostrożnością odchodzi do alkierza; Justysia opiera głowę o piec i zasypia. — Ogień na kominie przygasa).
Twardowski, w czarnym krótkim ubiorze, i Szatan w barwie jako Służący, wnoszą na ręku omdlaną Hannę. — Szatan podaje zedel, na którym ją na przodzie sceny sadzają. — Podróżni w długich czarnych płaszczach włoskich.
Twardowski.
(ukazując na omdloną Hannę, z oburzeniem do Szatana)

Patrz! cóżeś zrobił?